28.4.14

Kwestie poza kontrolą...

I znów przychodzi zamyślenie...

...a w życiu Tatusia-Bajarza, jak w życiu każdego rodzica, przychodzi moment, kiedy zdaje sobie sprawę po raz pierwszy, że nie ma możliwości absolutnie panować nad czasem i wychowaniem pociechy. Choćby nie wiem, jak bardzo się chciało, nie można umieścić dziecka pod szklanym kloszem i nie dopuszczać do niego czynników zewnętrznych. Trzeba się z tym pogodzić, że kiedyś to "wiecznie małe i słodkie" dziecię wyruszy w świat czerpać wzorce i wiedzę z innych źródeł.

Taka myśl boli, ale nie to jest najgorsze. Najbardziej boli i przeraża moment, kiedy "szkoda" już się wydarzyła, a my możemy tylko obserwować bilans strat...

...zupełnie jak Tatuś-Bajarz dziś rano.

Po śniadaniu Młodszy dał się wreszcie uśpić, a reszta dnia zapowiadała się całkiem pomyślnie, gdy nagle - pośród brzdęku zderzanych resoraków - do uszu Tatusia-Bajarza dotarło:

"Ona tu jest... ona tu jest i tańczy dla mnie" śpiewane przez Młodego.

Niedowierzanie ustąpiło rozpaczy tuż po trzecim powtórzeniu.

Tatuś-Bajarz jest dość mocno wyczulony w kwestiach muzycznych, więc kierunek, w którym ktoś ustawił gust muzyczny Młodego, zmroził mu krew w żyłach. Dlaczego... któż mógł to uczynić... co robić?

16.4.14

Rozmowy nieuniknione #1

To jeszcze nic z tych rzeczy i nic z tych tematów. Po prostu... w życiu chyba każdego zabieganego młodego rodzica (pary rodziców) zdarza się chwila, kiedy w zamyśleniu i rutynie wieczornej toalety zakłada się pociechom złe pieluchy... O ile Młodszy utopił się w swoim przydziale, o tyle Młody... hmm, czy z pieluchy można zrobić stringi?

W każdym razie. W takich chwilach człowiek zdaje sobie sprawę jak czas zasuwa, jak to się we wszystkim trzeba orientować, jak szybko dzieci dorastają, jak nie ma czasu na pisanie zbyt długich pamiętników i znów... - jak szybko dzieci dorastają i jak dorosłe mają problemy...


Ukochana:
Zobacz Tatusiu-Bajarzu, jak ten nasz Młodszy słodko i beztrosko śpi.

Tatuś-Bajarz:
A może on wcale nie jest beztroski... tylko wciąż martwi się sytuacją na Bliskim Wschodzie.

...



To może już się połóż Tatusiu-Bajarzu...



Pewnych rozmów nie da się uniknąć.

8.4.14

Przebiegło przez głowę #5

Dziś nie będzie opowieści o Młodym, ani o Młodszym. Dziś Tatuś-Bajarz wybrał się z Rodzinką na spacer. Wracali już do domu, gdy minęła ich inna rodzinka na rowerach. Wydawało się, że prowadzący ten peleton najmłodszy (ale na oko ośmio... dziesięcioletni) przedstawiciel innej rodzinki, stracił panowanie nad kierownicą. kiedy cała trójka się zatrzymała lider podbiegł z ogromnym płaczem do swojej mamy szlochając, że coś wpadło mu do oka...


- Rośnie nam nowy, światowej sławy, piłkarz - pomyślał Tatuś-Bajarz złośliwie.

Dzień już wcześniej był nieco nerwowy.

6.4.14

Poślizgu się nie uniknie... oraz rozmowy rodziców o dzieciach i o wspomnieniach.

Młodszy jest z nami już ponad dwa miesiące. W tym czasie Tatuś-Bajarz, niczym drogowcy na zimę, znów dał się zaskoczyć.

Kiedy Młodszy pojawił się na świecie Tatusiowi-Bajarzowi wydawało się, że już całkiem nieźle wychodzi mu organizowanie sobie czasu, pomiędzy dojrzewaniem swoim (do odpowiedniej roli) i swojej pociechy (której dojrzewanie jest całkiem standardowym i zupełnie prywatnym procesem), pracą i przyjemnościami a dzieleniem się swoimi bajkami z Wami. Przy takim założeniu, Młodszy nie powinien niczego zmieniać, a jedynie dołożyć się do puli inspiracji. Tymczasem...

...tymczasem zwinne paluszki Młodszego oraz ostry i szczwany (nie boję się tego przyznać) umysł Młodego, kradną mi czas w nieograniczonych ilościach. I choć co rano budzę się z mocnym postanowieniem, że dziś Wam coś napiszę i zbieram doświadczenia i informacje z poprzednich dni, to musi się wydarzyć coś większego, by wreszcie...

..by wreszcie dzieci, padnięte, pozwoliły zasiąść do  klawiatury na tyle wcześnie, by móc coś przeskrobać.

I tak było na przykład dziś. A wydarzeniem były urodziny kolegi Młodego.
Impreza urodzinowa przeprowadzona została w plenerze, co okazało się świetną okazją do obserwacji wielu... bardzo szczęśliwych dzieciaków. Podwórko sprzyja szczęściu dziecka. Więc Młody i cała ferajna uszczęśliwiała się przez kilka godzin. Rodzice w tym czasie siedzieli sobie przy cieple wiejącym od grilla i przypatrywali się pociechom. Siedzieli sobie tacy... młodzi, piękni i beztroscy, szczęśliwi szczęściem swojego potomstwa. No i rozmawiali. O wszystkich tych typowych tematach, które mają w zanadrzu wszyscy Ojcowie i wszystkie Matki.
-... i znów łudziłem się, że się wyśpię - powiedział jeden z Ojców.
- kiedy masz dziecko, to możesz zapomnieć o wyspaniu się w weekend - dodał drugi.
- po raz pierwszy cieszyłem się z przestawienia czasu do przodu - pomyślał głośno Tatuś-Bajarz - przynajmniej raz, w niedzielę, Młodszy obudził się o siódmej, zamiast o szóstej.
- no tak, tylko ja się potem zastanawiałem wieczorem, czemu moja córa jest taka śpiąca przed dobranocką - wtrącił ten pierwszy.

W kąciku Matek chyba było podobnie...
- spróbuj spakować dwójkę potworów do samochodu i zdążyć gdzieś na czas... - dobiegały do nas fragmenty zdań.


Były też chwile, kiedy tematem ogólnym stawały się wspomnienia i plany, które potem szybko przerywało:
- ale wieeesz... jak się ma w domu małe dzieci, to...
- sama zobaczysz, jak się zmieni...
- a najlepiej kiedyś moje starsze...

Dzieci dalej uszczęśliwiały się na podwórku, w ogródku i na górze piachu. Beztroski i niewinny czas wieku lat trzech... czterech.

A kiedy wróciliśmy do domu, po wieczornej kąpieli, Ukochana weszła do salonu i zastrzeliła Tatusia-Bajarza pytaniem:
- czy mi się wydaje, czy Młody ma malinkę?