11.3.15

Tato... to ja.

Tatuś-bajarz miał kiedyś okazję zamienić kilka zdań z Supertatą na temat czasopism dla ojców. Zdań było tylko kilka, bo tytułów tego rodzaju jest jak na lekarstwo. Tatusiowie sa po prostu zbyt zabiegani wokół pociech, by jeszcze czytać, albo pisać na ten temat...

Nie... zaraz... to bzdura. Przecież tatusiowie piszą i blogują na ten temat. Po prostu gazet brakuje.

Na szczęście nie brakuje czasopism dla mam. Kiedy więc Ukochana nie widzi, Tatuś-bajarz bierze sobie okładkę od jakiegoś Muratora, czy Heavy Metalu, wkłada do środka "Mamo to ja",  siada na kanapie, lub innym "ustronnym" miejscu i czyta. Kiedy potem niechcący zdradzi się ze świeżo nabytą wiedzą, Ukochana udaje zdziwienie i nie daje po sobie poznać, że przecież wie o wszystkim.

W każdym razie w łapki Tatusia-bajarza trafiło jubileuszowe wydanie Murat... (siła nawyku) Mamo to ja. A w nim same dwudziestki (jak na dwudziestolecie przystało). Przynajmniej kilka z nich mocno przykuło uwagę Tatusia. Na przykład 20 Gadżetów ułatwiających życie. No bo który tata nie lubi gadżetów, które ułatwiają życie? Akurat ten dział zainteresował również Młodego, który co chwilę składał propozycje, co należy kupić, by łatwiej zajmowac się Młodszym. Ot taka troskliwa bestia.
Dział 20 rad dla rodziców niejadka jest stanowczo za skąpy, ale już dział 20 filmów - no tu było bardziej bogato, ale nie obyło się bez wewnętrznych sporów. Tatuś-bajarz zerknął jeszcze raz na tytuł i zrozumiał, że to filmy bardziej dla mam i wewnętrzne spory ustąpiły miejsca wewnęrznemu niepokojowi, że teraz będzie musiał sobie takich filmów sam poszukać. Było również 20 filmów dla dzieci i Tatuś-bajarz ze zdumieniem stwierdził, że większość z nich oglądał już z całą rodzinką. Uśmiechnął się więc i przeszedł do działu, który zaintrygował go najbardziej.

20 książek - no tu Tatuś-bajarz mógł się odprężyć i czytać z przyjemnością. I czytał i czytał i zgadzał się  i podziwiał jaki to ma gust zgodny z gazetą, gdy nagle...

No nie może być... przeczytał raz jeszcze 20 pozycji powoli i dokładnie.

Moja droga gazetko - tak nie może być. Zgubiliście gdzieś "Kubusia Puchatka" - jak to możliwe? O nie... na brak Kubusia ja się nie zgadzam!

Potem gazetę przejęła Ukochana. Udała, że nie widzi kilku zawiniętych rogów (gazetom się zdarza). Skomplementowała artykuł o badaniach i o mocy w mleku, a potem zapytała, gdzie schowałem ostatni paragon za pieluchy, bo okazało się, że można wygrać ich kwartalny zapas.
Może Wam się do wyda zabawne, ale Tatuś-bajarz uznał to za całkiem sensowną lokatę w domowy budżet - to znaczy jeśli wygramy.