22.11.10

O bajaniu w stresie/Of Tales and babies

Z dziada pradziada, a właściwie z baby prababy wiadomo, że na dziecięce troski najlepsze są stare baśni i na szybko wymyślane historie. Trik polega na tym, by mówić je ekspresywnie i hiperpoprawnie aktorsko. Bądźmy szczerzy - dwumiesięczny bobas nie będzie zainteresowany w treści bajki, ale w mimice opowiadającego. Zwłaszcza, jeśli za ścianą remontową orgię urządza sobie udarowa wiertarka, a różnorodność dźwięków dochodzących zza okna nie da się opisać w pięciu zdaniach. Wiercipięctwo malucha jest wtedy już tylko wisienką na torcie.

Ale na nic żale - czas wziąć młodzież na kolana i otworzyć małą książeczkę z wyobraźnią.


The oldest folks in town say, that the only way to stop a baby's cry is to distract it with a fairytale or any other just-made-up-story. The thing is to tell the story right. The Two-month old newborn won't pay any attention to the plot, but it sure will be inerested in the storyteller's mimics. Especially with a hammerdrill working its day in ecstatic vibrato in the apartment next door. The variety of outside noises is not to be ignored either. Wiggliness of the little one is just a cherry on the top in those circumstances.

But there's no use mourning. It's time to sit the Young one on a lap and open that little book with an imagination.

15.11.10

Smoczkismo o lamente

Nie ma dwóch zdań. Z młodym obywatelem w domu nie można mówić o istnieniu czekokolwiek podobnego do wolnego czasu. Wpisy zaplanowane na przynajmniej codzienne stają się miemal cotygodniowe - albo i gorzej.
Ale jak tu zasiąść do komputera, kiedy młody człowiek zdziera swoje czterotygodniowe płuca w permanentym apelu o odrobinę atencji, mleka, lub czegoś, czego jeszcze nie potrafimy rozszyfrować.

Sam krzyk dało radę jeszcze jakoś analizować. Ale od momentu, gdy pojawiły się łzy... człowiek po prostu mięknie. Smoczek jest wtedy najlepszym, choć cokolwiek brutalnym rozwiązaniem.



There is no doubt - with a young citizen at home You cannot go anywhere near free time. Planned as "daily" my posts become slightly "weekly" - or worse.
But - how can one think of sitting at work, when the said Young Man cries out his four-weeks-old lungs in a permanent desire of attention, milk or whatever it is that we did not decode.

The cry itself is not the worse - it's analisable. But then the tears appeared - making everyone go soft. However cruel it may look, a soother is the best solution then.