Nie oszukujmy się, ale to właśnie w tych szczególnie wyczekiwanych (i mogłoby się wydawać, że również spodziewanych) przypadkach dajemy się najłatwiej zaskoczyć.
W każdym razie tak to jest z Tatusiem-Bajarzem i Ukochaną. Byliśmy pewni, że cokolwiek zrobimy, by przygotować się na nadejście Przesyłka i tak nie będziemy przygotowani w pełni. Zdaliśmy się więc na "to, co miało być" i w ten sposób chcieliśmy zdjąć ze swoich barków przynajmniej odrobinę stresów. W pewnej chwili sądziliśmy nawet, że mamy wszystko pod kontrolą.
A tymczasem - podczas przygotowań do kolejnych odwiedzin w punkcie bocianiej poczty - nic nie zapowiadało, byśmy się mieli pomylić. Przesyłek spokojnie oczekiwał, my również i tylko na chwilę, podczas podróży, Tatuś-Bajarz wpadł w strefę ciszy radiowej. Okazało się jednak, że ta mała chwila braku kontaktu mogła skończyć się tym, że nie zdążyłbym na awizację i byłbym co nieco smutny.
Na szczęście zdążyłem i wszyscy doczekaliśmy się Młodszego. Młody zaś już sprząta swój pokój, żeby mógł się z nim bawić i nim opiekować. Razem z Ukochaną zastanawiamy się, jak szybko dojdzie do pierwszego konfliktu na tle prawa własności zabawek, ale zanim to nastąpi...
...uśmiechamy się niewyspanie.
Gratulacje!!! :)
OdpowiedzUsuńGratulacje :) pierwszy konflikt za jakieś pół roku :)
OdpowiedzUsuńTo może choć raz się wyśpimy :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! :)
OdpowiedzUsuńJa też dołączam się do gratulacji! fajnie, jak rodzina rośnie w siłę
OdpowiedzUsuń