15.10.13

Młody & Młodszy

Przeczytałem ostatnio o ciekawym zjawisku, którego efektem jest to, że na pewne aspekty zwraca się zdecydowanie większą uwagę. Nie pamiętam jak się to zjawisko nazywało, ale podany przykład mówił: "gdy zastanawiasz się nad zakupem Land Rovera, to nagle zauważasz wszystkie Land Rovery na ulicy i dziwisz się, jak dużo ich jest".

Nie zastanawiamy się nad zakupem Land Rovera.

Ale spodziewamy się Przesyłki. Do Młodego dołączy Młodszy. Nie możemy powiedzieć, że posiadamy już doświadczenie we wprowadzaniu nowych członków do rodziny (czy ktokolwiek może tak powiedzieć?), więc bardzo intensywnie myślimy już od paru miesięcy, jakie rozwiązanie będzie najlepsze. Zgodnie ze zjawiskiem, o którym napisałem, wszędzie zauważamy podpowiedzi i wdrażane rozwiązania. I tak...

Są rodzice, którzy zdecydowali się swojemu pierworodnemu nie mówić o zbliżającej się nowinie, by niepotrzebnie go nie stresować. Dziecko się weźmie i zdenerwuje i... sam nie wiem, co zrobi. Doszliśmy szybko do wniosku, że to nie jest rozwiązanie dla nas. Poza tym - jak już nadejdzie "ten dzień" i nowy lokator wróci z mamą ze szpitala, to dopiero będzie stres...

Inne przypadki - szczebiocą radośnie zawsze i wszędzie. Wdrukowują również w swoje dzieci nadchodzącą radość. Są święcie przekonani, że jeśli zamieści się w Internecie odpowiednią ilość zdjęć USG i zacznie się wyciągać stare zabawki, to dziecko (to będące poza brzuchem) samo zacznie się cieszyć, niczym na wiadomość o podchoinkowych prezentach.
Z tonu tego akapitu pewnie zdążyliście już wywnioskować, że również tego rozwiązania się nie podejmiemy.

Na razie próbujemy podsuwać Młodemu książki z ulubionymi bohaterami, którzy stają przed takim samym problemem. Z polubieniem przedszkola się nie udało, ale braciszka chyba zaakceptował. Przyszłość pokaże, czy zaakceptował również fakt konieczności dzielenia się zabawkami z rodzeństwem.

I zastanawiamy się nad jeszcze jedną możliwością - nad małą obietnicą, o której słyszeliśmy niedawno. Dziecku mówi się mianowicie, że braciszek, albo siostra, przyniesie ze sobą prezent ze szpitala. Czy to ma szansę zadziałać? Zobaczymy.

Gdybyście sami stali przed takim pytaniem, lub macie je już za sobą - chętnie przyjmę nowe sugestie. :)

3 komentarze:

  1. No, przekupywania dzieci nigdy nie lubiłam, bez względu na okoliczności, więc prezent z okazji brata bym zarzuciła. Co do książeczek, to teoria, w praktyce zawsze jest inaczej, bo dzieci są różne. Z moich doświadczeń wynika jednak, że większość dzieci cieszy się z rodzeństwa, tylko nie zawsze okazuje tę radość tak, jak to wygląda w wyobrażeniach rodziców. No i właśnie, rodzice. To oni są moim zdaniem odpowiedzialni za większość niesnasek w rodzeństwie. Moim zdaniem im mniejsza presja na dziecku, żeby polubiło młodszego, tym lepiej. Im mniejsze oczekiwania, że będzie go kochać tak jak rodzice - tym mniej będzie problemów na starcie.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm ja czasami smieje sie do mojego rocznego synka ,ze jak bedzie grzeczny ,to dam mu mleczko... ;) {karmię go piersią :)}

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie w dalszej rodzinie jest pewna 1.5 roczna dziewczynka, która wpada w histerię na samą wzmiankę o młodszym rodzeństwie, a gdy jej mam zbliża się do innego dziecka dziewczynka rzuca się na nią z pięściami. Wydaje mi się, że póki Twój Starszy nie prezentuje takich zachowań możesz być spokojny ;)

    OdpowiedzUsuń