Tatuś-Bajarz już prawie zapomniał jak to jest, gdy trzeba się przebierać dwa razy przed wyjściem do pracy, bo... jajecznica, bo płatki z mlekiem, bo niezwykle klejący buziak...
I wszystko to jest słodkie i zrozumiałe i cudownie się to wszystko wspomina, ale również - jak bardzo to męczy i denerwuje.
Całkiem niedawno - w nadzwyczaj obrazowy sposób - Tatuś-Bajarz przekonał się, jak dobrymi obserwatorami potrafią być dzieci i jak łatwo przejmują nasze zachowania i reakcje.
Młoda jest na świecie od niemal trzech tygodni, ale zdążyła już (niestety) spędzić trochę czasu w samochodzie na niezbędnych wizytach i sprawunkach. Cóż - z każdym następnym obywatelem w rodzinie zmniejsza się ilość czasu na "te sprawy". Staraliśmy się załatwić wszystko jak najszybciej, ale nie zawsze udało nam się zdążyć przed końcem jej drzemki. Budziła się wtedy niepocieszona. Najwyraźniej miała tego dnia bardzo kiepski dzień, bo w pewnym momencie dała nam jasno do zrozumienia...
... że jeśli nie zwolnimy, to dopiero da nam popalić.
Bo z dziećmi trzeba intensywnie, ale powoli. Na pośpiech zawsze znajdzie się czas.
Dzień dobry, czy można otrzymać Pana adres mailowy? Chciałabym napisać do Pana prywatną wiadomość :)
OdpowiedzUsuńNajmocniej przepraszam, za brak wcześniejszej odpowiedzi. Nie dotarł do mnie komunikat o nowym komentarzu pod tym wpisem.
UsuńJeśli sprawa jest wciąż aktualna, będzie mi bardzo miło otrzymać maila na adres kamil(at)przykominku.com. Proszę w temacie zaznaczyć, że chodzi o Tatusia-Bajarza :)
Pozdrawiam,