Wprawdzie nie był to poranek, a wieczór, ale na brak powodów do podziękowań Tatuś-Bajarz nie mógł narzekać.
Młoda sama miała czas na codzienne marudzenie, ale dziś postanowiła sobie na chwilę odpuścić. W radiu już od pewnego czasu leciała jakaś stara płyta. Młoda zakwiliła (niebezpiecznie dając do zrozumienia, że zaraz może zapłakać.
Tatuś-Bajarz wziął ją więc na ręce, a wtedy z głośników popłynęło:
Młoda - obrana w gustowny ciemnozielony bodziak ze Snoopym - utonęła w ramionach Tatusia-Bajarza. Ucichła przy tym prawie natychmiast, a pod koniec piosenki dała do zrozumienia, że mała Panna będzie teraz odpoczywać.
Tatuś-Bajarz - ubrany w nieco mniej gustowny, ale praktyczny T-shirt, z całkiem świeżymi oznakami noszenia dziecka na rękach - dreptał w małym kółeczku. On również był bardzo cicho.
I tak trwali sobie w jej pierwszym tańcu.
A Młody zasypiał właśnie z Ukochaną w małym pokoju.
Dobrze opowiedziane, a piosenką zrobiłeś mi niezłą niedzielę. To ja ładnie podziękuję za tą niedzielę na moim Facebooku.
OdpowiedzUsuń... że nie wspomnę o tym, jaką mi wtedy środę Młoda zrobiła :)
Usuń