Tatuś-Bajarz jest tak naprawdę bardzo szczęśliwym Tatusiem. Jakkolwiek stara się za bardzo z tym obnosić. Na świecie są prawdopodobnie ludzie równie szczęśliwi - więc po co kreować wrażenie konkurowania? Z drugiej strony - są i tacy, którzy ze szczęściem są trochę na bakier. Tych z kolei nie wypada drażnić - mogliby nie wykazać się zrozumieniem.
Nie bójmy się też powiedzieć tego głośno, ale nie wszyscy chcą słuchać o cudownych, genialnych, szeroko uzdolnionych i absolutnie perfekcyjnych dzieciach.
Tatuś-Bajarz stara się więc, by wszelkie potencjalne "się obnoszenie" ze szczęściem (kiedy niecnie wyrwie się spod kontroli) było umiarkowane. Ale jak tu się nie cieszyć i nie być dumnym, kiedy Młody...
Kilka dni temu Młody dostał książeczkę. Ot taką:
I zaczął ją sobie przeglądać. W pewnym momencie najwyraźniej samo przeglądanie mu się znudziło. Otworzył więc kolejne okienko i bez zająknienia przeczytał o zagrożeniach wynikających z palenia. Naukę tę wykorzystał na spacerze, gdy - bez skrupułów - obsztorcował sąsiada z papierosem. Kiedy zaś Ukochana wróciła do domu, została natychmiast przeegzaminowana na okoliczność wiedzy z ilości kości u noworodków i dorosłych (Tatuś-Bajarz ze zdumieniem dowiedział się, że dzieci mają ich o około setkę więcej niż dorosły człowiek).
No ale przecież Tatuś-Bajarz wiedział, że Młody potrafi czytać. Dlaczego więc tak bardzo ciepło zrobiło mu się na serduchu gdy słuchał, jak Młody mówi do Młodszego: "jesteś jeszcze za malutki, ja Ci poczytam".
A potem w sklepie - gdy przy kasie Pani zapytała o kartę rabatową - powiedział: "Ja też mam kartę - do biblioteki..."
- O.. a czytasz już trochę? - zapytała grzecznie podtrzymując rozmowę.
- Pewnie! - odparł natychmiast - ja już wszystko czytam.
Na tym etapie Pani była zaskoczona, ale dociekała dalej:
- To ile ty masz lat?
- Trzy i pół, ... no prawie cztery - wzrok Pani szukał odpowiedzi u Tatusia-Bajarza, że może Młody coś koloryzuje. Ale nie koloryzował, a do tego przeczytał na głos treść ogłoszenia na żółtej kartce.
No i jak tu nie być dumnym?
Tatuś-Bajarz - drżącym głosem dodał - za dwa miesiące ma cztery.
I cała rodzinka wróciła do domu.
A książeczka? Młody odkurzył swój zestaw lekarski i teraz, gdy ktoś zachoruje, bada go dokładnie, a wszelkie niepewności sprawdza w swojej nowej księdze i tak chorzy dowiadują się, że płuca czernieją, serce sinieje, pulsu nie ma, a kolano się nie zgina, ale na wszystko pomoże przepisany syrop.