18.8.14

O obserwacjach wydarzeń teoretycznie niemożliwych...

Dzieciństwo to czas nieskończonych odkryć - wszelkiego rodzaju. Nie zawsze był przyjemnie, ale przecież musieliśmy jakoś poznać ten cały świat. Potem dorastamy - świat uznajemy za poznany, a cała frajda mija i zapominamy być ciekawi, a zaczynamy być nieco ostrożniejsi.
Obserwacja tego, jak uczą się dzieci jest chyba celową namiastką tej radości, daną nam przez ewolucję. I wcale nie oznacza to, że za każdym razem będzie zabawnie.

Bohaterem odcinka będzie dziś Młodszy. Owszem Tatuś-Bajarz i Ukochana uczą się wiele i przypominają tyleż obserwując i Młodego, ale dziś Młodszy absolutnie zawłaszczył sobie wszelką atencję.
Nie dalej niż trzy dni temu Młodszy przeszedł upgrade - z Memładełka przeistoczył się w Kasownik. Na razie jeszcze taki nieśmiały, ledwie ledwie wystający, ale zdecydowanie już faktyczny. Nie dalej niż trzy dni temu Ukochana (nie bez satysfakcji) stwierdziła, że Młodszemu wyrżnął się ząbek. Wiele "elementów układanki" z ostatnich dni wskoczyło tym samym na miejsce. Przede wszystkim te, dotyczące szczególnie rozdrażnionego zachowania Młodszego.

Zdaliśmy sobie sprawę, że nadejdą też pewne zmiany. Przede wszystkim Ukochana dostanie nową sukienkę (sponsorowaną przez skarbonkę Tatusia-Bajarza - nie jesteśmy przesądni, ale tę tradycję Ukochana kultywuje konsekwentnie), choć nie będzie to najważniejsza, ani najbardziej zauważalna zmiana. Bardziej istotne wydawały nam się nadchodzące zmiany w żywieniu - zarówno tym wymagającym sztucznych podajników, jak i... hmm no tym z użyciem bardziej naturalnych metod dystrybucji. Dość powiedzieć, że Tatuś-Bajarz Ukochanej nie zazdrościł, bo Młodszy jeszcze nie wyzbył się silnego odruchu ssącego.

Wyobraźnia Tatusia-Bajarza jest - jak już zostało zapewne nie raz wspomniane - jest dość bujna i elastyczna. Potrafi on sobie wiele wyobrazić, nie zawsze wędrując w stronę skojarzeń oczywistych. Na przykład dźwięk ząbka przesuwającego się po łyżeczce z zupką z jakiegoś powodu przywołał wspomnienie "Szczęk" i paznokci jadących po tablicy.
Ale nawet ta wyobraźnia nie przygotowała Tatusia-Bajarza na to, co zrobił Młodszy. Bo jak można się przygotować na to, że siedmiomiesięczny brzdąc, posiadający jeden ząbek zaledwie od trzech dni, ugryzie się w język...

No JAK?!



10.8.14

Ta nieznośna beztroska wakacji...

Lato to taki wspaniały czas w roku. Jest ciepłe, słoneczne, wyjazdowe, wakacyjne i takie ... takie krótkie. To może zabrzmieć jak krakanie - przecież nie ma jeszcze połowy sierpnia, ale Tatuś-Bajarz z rodzinką pojeździł sobie już troszeczkę i wieczorami wygląda już na to, jakby lato chyliło się ku końcowi.

Spędzanie takiego rodzinnego lata ma jeszcze tę cechę, że wiele rzeczy "niewakacyjnych" robi się dopiero wieczorami. A ponieważ "wieczory" zaczynają się dopiero, gdy pociechy pójdą spać, do poranków zostaje już niewiele czasu.
A wtedy łatwo zapomnieć o tylu ważnych tematach, o których się chciało opowiedzieć.

I Tatuś-Bajarz prawie zapomniał...

...opowiedzieć Wam jak to podróżowanie z dziećmi kształci i rozwija i co może Wam w tym pomóc.

Jedna sprawa, to podróżowanie do konkretnych miejsc. Razem z Ukochaną Staramy się, żeby takie wyjazdy były jak najbardziej atrakcyjne. I pewnie dlatego, gdy zapytaliśmy, co się Pociechom najbardziej podobało w wycieczce do Biskupina i okolic, usłyszeliśmy: "Plac zabaw" (przy restauracji).

Ale zupełnie inną sprawą są te małe wycieczki zupełnie nieplanowane. Najczęściej zarządza je Młodszy i nie ma wtedy odwrotu - zatrzymujemy samochód i maszerujemy: na łąkę, do lasu, do skansenu. Młodszy jeszcze nie potrafi, ale Młody rozpytuje o każde napotkane zielsko, źdźbło, kwiatek czy inną roślinkę. Jeśli możemy odpowiadamy, jeśli nie - zastanawiamy się rodzinnie, co możemy zrobić, by naprawić tę lukę w naszej wiedzy. Zbieramy więc listki, łodyżki, kwiatki, czasem zdjęcia, a razem z tym wszystkim również nazwy miejscowości, w których te nasze nagłe wycieczki miały miejsce.

Tylko co z tym wszystkim zrobić po powrocie do domu? Tu właśnie z pomocą przychodzi kolejna sprawa, o której zapomniałem Wam wcześniej powiedzieć. Opowiadałem Wam już o targach książki i łupach z nimi związanymi. Należał do nich komplet "Zielników" wydanych przez Arkady. W sumie jest ich siedem, a zdjęcia kilku znich zamieszcam poniżej. Każdy z tomów ma swojego owadziego przewodnika, który wprowadza nas w tajniki zakładania i prowadzenia zielników. W każdym znajdziecie też informacyjne pigułki na temat wielu bardziej lub mniej znanych przedstawicieli flory - nie tylko typowo polskiej.

















Być może Młody i Młodszy są jeszcze odrobinkę za mali, by w pełni docenić swoje dzieło w tej chwili - ale jestem pewien, że gdy dorosną, zielniki nadal będą nam towarzyszyć. Cena każdego tomu nie jest specjalnie wygórowana - jeśli weźmiemy pod uwagę jakość wykonania i zawartą w nim wiedzę, więc jeśli Wy również bylibyście zainteresowani, taką pomocą naukową, to możecie je nabyć w sklepie Arkad.


A my niedługo znów sobie gdzieś pojedziemy...