Chciałbym powiedzieć, że Młody inspiruje mnie codziennie i dzięki temu mogę pisać co chwilę. Ale jeśli macie własne pociechy, to wiecie, że z tą inspiracją jest bardziej ciekawie. A jedyne, co tak naprawdę jest wykorzystywane całodobowo - to czas. Szczęśliwe rodzicielstwo nie zostawia zbyt wielu wolnych chwil na pisanie.
Ale zdarzają się czasem takie wydarzenia - inspiracje najwyższych lotów - o których nie sposób nie wspomnieć. No bo...
Młody ma swoje rutyny. Kiedykolwiek wchodzi do sklepu - bez względu na jego markę, czy porę dnia - wysyła nas "po bułkę". Najwyraźniej skoro my robimy zakupy, to i on chce mieć z tego jakąś przyjemność. Bułka jest obowiązkowa - nawet jeśli do sklepu poszliśmy świeżo po dwudaniowym obiedzie i pucowaniu zębów.
Czasem jednak bułka przydarza się przed obiadem. Po powrocie do domu (nawet godzinę później) musimy się liczyć z tym, że usłyszymy "Nie jestem głodny".
Czy jednak tak jest naprawdę? Wystarczy zapytać, czy ma ochotę na deserek.
Wiem - jesteśmy okrutni, gdy stosujemy podstępy, by poznać prawdę. Ale... czasem nie ma innego sposobu na dogadanie się z trzylatkiem. I tak też było tym razem. Marudzenie przy obiedzie zaczęło się od prób nalania wszystkim niewidzialnej herbatki, potem koniecznie trzeba było przeliterować kilka bardzo długich i skomplikowanych wyrazów, by wreszcie dojść do etapu: "ale ja nie jestem głodny... nigdy w życiu nie będę głodny.
Jest stanowczy, więc...
- chcesz deserek?
- dwa będą wystarczające.
Uśmiechnąłem się w myślach, ale na zewnątrz nie mogłem nic pokazać. Powiedziałem zatem:
- To zjedz obiadek.
- Ale ja już nie jestem głodny.
- To nie będzie deserku, skoro w brzuszku nie ma miejsca.
- Jest miejsce
- To zjedz obiadek
- Nie...
Za pierwszym razem, kiedy taka rozmowa jest przeprowadzona, zniesienie jej jest całkiem łatwe. Kiedy jednak przytrafia się ona czwarty raz w tygodniu, pozostaje powiedzieć tylko jedno:
- To zabieramy talerzyk i poczekamy aż brzuszek zgłodnieje.
Talerzyk ląduje na stole w kuchni.
Przez pierwsze pół godziny nic się nie zmienia. Podobnie przez następne dwie półgodzinki.
I wtedy nagle słyszę:
- Wiesz tato, tak mi chodzi po głowie, kiedy znów pójdziemy do biedronki po bułkę...
- To może zjesz obiadek?
- Jasne!
Facet, też może być kurą domową i dziecku różne bajki opowiadać. Zwłaszcza, jeśli dziecko również opowiada.
27.9.13
1.9.13
Broda pozostanie jeszcze chwilę.
Jeszcze tydzień temu Tatuś-Bajarz postanowił zrobić Ukochanej niespodziankę, na którą czeka już dość długo. Ale Tatuś-Bajarz nie chce się na nią zgodzić... jeszcze nie...
Tatuś-Bajarz mianowicie nosi brodę i uważa, że jest mu ona niezbędna do pracy. Ukochana zaś wspomina od czasu do czasu, że chciałaby obejrzeć twarz Tatusia-Bajarza bez brody. Wymyślił więc on mały fortel...
Ponieważ obydwoje spodziewamy się drugiej Przesyłki wymyśliłem, że zadeklaruję obcięcie brody, w dniu narodzin córki. I to właśnie chciałem uroczyście przysiąc tydzień temu. Ale nie zdążyłem...
...bo właśnie okazało się, że Przesyłka, to tak naprawdę Przesyłek.
Będziemy musieli chłopcy wymyślić inne powody, by Ukochana często się uśmiechała.
Tatuś-Bajarz mianowicie nosi brodę i uważa, że jest mu ona niezbędna do pracy. Ukochana zaś wspomina od czasu do czasu, że chciałaby obejrzeć twarz Tatusia-Bajarza bez brody. Wymyślił więc on mały fortel...
Ponieważ obydwoje spodziewamy się drugiej Przesyłki wymyśliłem, że zadeklaruję obcięcie brody, w dniu narodzin córki. I to właśnie chciałem uroczyście przysiąc tydzień temu. Ale nie zdążyłem...
...bo właśnie okazało się, że Przesyłka, to tak naprawdę Przesyłek.
Będziemy musieli chłopcy wymyślić inne powody, by Ukochana często się uśmiechała.
Subskrybuj:
Posty (Atom)