7.7.13

Wściekły na Teściów

Kilka zdań wstępu:
Nie odnieście proszę wrażenia, że jestem ostatnio tylko zły. Życie naprawdę przynosi mi wiele uśmiechów, a nie tylko troski. Nie chcę jednak pisać tylko - parafrazując - o pieluszce Maryni, byle pisać. Chcę pisać o sprawach, które mnie ruszyły, a które może nie są obce i Wam i też będziecie mogli coś na ten temat dopowiedzieć.

I jeszcze - Mówi się, że "rodziny się nie wybiera" - z myślą przede wszystkim o rodzicach. Z teściami sprawa jest jakby bardziej podstępna. Formalnie wybierając sobie Małżonka wybieracie również cały off-set... widzicie ten kruczek?
Najogólniej - nie mam nic przeciwko moim teściom. No może "nic" to za mocne słowo. Lubię ich i szanuję - to tylko niektóre z ich zachowań powodują, że czasem dostaję białej gorączki i chcę bronić siebie i swoje dziecko nawet przed nimi.

Tekst właściwy:

Ponieważ jestem rodzicem zasadniczym (niestety) i bardzo (niemal paranoicznie) opiekuńczym zawsze staram się obserwować kątem oka, czy osoby, które akurat w tej chwili opiekują się Młodym, wykonują dobrą robotę. Oczywiście mam zastrzeżenia.

Kalendarz wskazuje lipiec, a co za tym idzie dla Młodego nadszedł termin pierwszych wakacji u Dziadków. Ja wciąż miałem zastrzeżenia - głównie do upartego ignorowania naszych zaleceń - ale Ukochana przekonała mnie, że w ten sposób nie wypuścimy Młodego z domu przed jego maturą. Z mieszanymi uczuciami przystałem więc na jej argumenty. Pomijam fakt, że było ciężko przez czas jego nieobecności, a zegar domowych porządków wcale nie kręcił się wolniej.

Wreszcie znów się spotkała nasza mała rodzinka... + teściowie. I pojechaliśmy nad jeziorko. Młody się pluskał i chlupał i śmiał... i prychał. Aż wreszcie zmarzł i wyszedł. Po zdjęciu kąpielówek dziadkowie bez skrępowania pozwolili mu pobiegać po plaży. Kiedy - na moje zdziwione spojrzenie - wcale nie zareagowali, po drugim kółku Młodego-Naturysty - powiedziałem wprost, że nie życzę sobie, żeby on paradował nago po plaży. I basta!
- bo on się nie da złapać... rzekła Babcia-Dziewczynka (którą tak wtedy określiłem w myślach, rozpaczliwie rozwiewając wizje, czego jeszcze nie mogła zrobić, "Bo on się nie da" przez ostatni tydzień...
-serio? - zapytałem i nim pytajnik dobrze wybrzmiał Młody siedział mi na kolanach i zakładał koszulkę i spodenki. - Można? Można!

Wtedy zaczęła się cała seria tłumaczeń i zdań typu "nie przesadzaj, sam też pewnie biegałeś..."
Na co padała moja odpowiedź, że od tamtego czasu wiele się zmieniło i że - przede wszystkim - nie życzę sobie tego, a oni jako dorośli powinni to uszanować podczas opieki nad Młodym. Ukochana podzialiła moje zdanie.

Z plaży zeszliśmy mając nad głową chmurę dyskusji. Ale zdania nie zmieniliśmy i Młody już nie udawał Adama. Rzut oka na plażę pozwolił stwierdzić, że z dwóch tuzinów dzieciaków, które tam biegały, żadne nie było roznegliżowane.

Teściowie przez chwilę sprawiali wrażenie, jakbyśmy im odebrali zabawkę.

Wniosek I
Nie chcę powiedzieć, że na każdej publicznej plaży czai się zboczeniec z aparatem. Ale uważam, że czasy zmieniły się wystarczająco niepokojąco, by nasz punkt widzenia miał uzasadnienie. Poza tym - należy szanować również innych - tych którzy na plażę przychodzą bez dzieci i nie chcą oglądać golasów, które - z braku drzew w pobliżu - siusiają na środku plaży. Należy szanować prawo i intymność dziecka, które nie musi wiedzieć w wieku 3 lat, że pewnych rzeczy nie przystoi robić.

Wniosek II
Powoli zdaję sobie sprawę, że za 20-30 lat czeka mnie podobna rozmowa - tym razem z synem i to ja będę zapewne tym, który powie "kiedyś to inaczej było".

Wniosek III
Jeśli jednak należycie do osób, które uważają podobnie, jak Teściowie, to odpowiedzcie sobie na pytanie - dlaczego niby dziecko pa paradować z gołą pupą? Względy estetyczne czy higieniczne?

Estetyka - idźcie sobie na plażę nudystów - tam wszystko będie na miejscu.
Higiena - Pieluszki tetrowe nie umywają się do dzisiejszych jeśli chodzi o stopień higieny, bielizna jest lżejsza i bardziej oddychającai wreszcie...
TO SIĘ MYJE, A NIE WIETRZY.

8 komentarzy:

  1. wiem, będę się powtarzać, ale nie mogę inaczej....

    ...o rany, jak ja Cię rozumiem....

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkowicie zgadzam się z Tobą Kamilku,i dodam, że sama jako Babcia sama patrzę krzywo jak wnusie próbują biegać na golasa nawet w domu i tłumaczenie że nie da się złapać nie ma racji bytu ,ja zawsze znajdę sposób by je złapać i wytłumaczyć ,że tak nie wypada.A zboczeńcy byli i są ,tylko teraz jakby odważniej mówi się o tym.Po co prowokować.Ja chyba jestem nietypową Babcią bo zdarza się ,że to ja więcej zabraniam niż rozpuszczam jak dziadowski bicz,co nie zmienia faktu że kocham te moje Słoneczka a i One okazują to samo ,mimo że Babcia na coś tam nie pozwoliła.Dziecko choć małe też ma rozumek wystarczy spokojnie wytłumaczyć ,raz czy dwa czasami i trzy...bo najwygodniej jest pozwolić na wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego goła pupa? Bo mi to nie przeszkadza, a zboczeńców u mnie na podwórku wcale nie powstrzymywało to, że byliśmy ubrani. Nadal robili swoje cichaczem schowani za drzewem. Uważam że (nie obraź się proszę, to tylko moje odczucie) teściowie mają trochę racji, jesteś przewrażliwiony. Teraz ludzie mają hopla na punkcie pedofilii, a przecież zboczeńców wcale nie ma więcej niż w przeszłości. I co gorsza, mało się o tym mówi, najwięcej dzieci molestowanych jest przez własnych (o zgrozo) krewnych, a nie przez obcych ludzi z aparatem. Więc zanim pomyślisz o zboczeńcu z plaży, zastanów się jak wiele ubranych dzieci, które widzisz na co dzień, jest molestowanych przez własnych tatusiów, kiedy maluchy pójdą smacznie spać ubrane w piżamkach. A wg wszelkich danych jest tego 10% a może nawet więcej. Taki lajf :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lavinko - nie tylko dlatego, że tytuł bloga to Tatuś-Bajarz - chciałbym zaznaczyć, że nie tylko faceci są zboczeńcami, więc będę wdzięczny za nieuogólnianie molestujących jako tylko tatusiów.

      Po sekundo - racja tu jest tylko jedna - decyzja rodziców - a teściowie mogą mieć co najwyżej sensowne argumenty. Jeśli zaczną podważać decyzje rodziców, to należy dać po łapkach - bo to rodzice mają decydujące zdanie.

      Nie przeczę danym statystycznym - ale wiem jak chcę wychować moje dziecko. Dodam tylko, że na plaży nie było ani jednego dziecka, które chodziłoby nago.
      Mały golasek miał sens w czasach,gdy pieluchy były, tetrowe, ciężkie i nieprzewiewne a pralki deficytowe. Teraz można malucha ubrać w cokolwiek na plażę - ale uważam (i zdania nie zmienię) że ubrać go trzeba. I mówię to biorąc pod uwagę zdanie i odczucia innych użytkowników plaży.

      Usuń
  4. Nie mam nic przeciwko dzieciom biegającym po plaży na golasa pod warunkiem, że sa to małe dzieci.
    Decyzja rodziców ma tu największą rolę.
    Amen, jak rodzice mówią, że nie, to nie!Co do pieluszek to się z Tobą nie zgodzę. Owszem jednorazówki są lżejsze, ale ani nie są bardziej przewiewne, ani bardziej higieniczne dla dziecka... A jeśli masz syna to wiedz, że jednorazówki mogą podgrzewać temperature jąder o 1 stopnień (jak nie więcej)...Co moim zdaniem przy upałach panujących czasem w Polsce ma znaczenie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pieluszkę jednorazową możesz wywalić na miejscu do kosza, a nie wieźć do domu, do wyprania - jak to drzewiej z tetrowymi bywało.
      A skoro już chodzi o bezpieczeństwo miejsc delikatnych - przysmażenie słoneczne wcale nie jest przyjemne :)

      Prawda jest taka, że problem pieluchy nie wchodził już w grę - a negowanie decyzji rodziców owszem.

      Usuń
  5. Na wszelkie przysmażenia dobre są kremy, także by owym przysmażeniom zapobiec:) don't you know? ;)

    Tak jak już pisałam - kwestia negowania decyzji rodziców ma tu najważniejsze znaczenie - sama przez to przechodziłam, choć nie w sprawie pieluszek. Pewne rzeczy udało mi się wywalczyć, ale niestety... mur to mur. Głową nie przebijesz...

    Cierpliwości życzę...

    OdpowiedzUsuń
  6. I popieram. Ale głównie ze względów higienicznych (piasek = infekcje, zwłaszcza u dziewczynek) oraz zdrowotnych (wspomniane przysmażenie). Bo niestety jak wspomniałeś czasy się zmieniły, a wraz z nimi klimat i czystość środowiska naturalnego, czego dziadkowie uparcie nie chcę przyswoić.

    OdpowiedzUsuń