Młody trafił dziś do przedszkola. Ale płacz rozpoczął się, jak tylko skręciliśmy w alejkę, która tam prowadziła. W środku Młody został zapłakany, a Tatuś-Bajarz miał nadzieję, że zabawa i inne dzieci szybko poprawią mu humor.
Zamykanie drzwi od przedszkola, za którymi narasta histeryczny płacz mojego dziecka to chyba najgorsze doświadczenie, jakie mi się w życiu przydarzyło...
... i świadomość, że to dla jego dobra, w niczym nie pomaga.
okropne jest słyszeć płacz swojego dziecka :(
OdpowiedzUsuńw końcu może mu przejdzie?
moja mama opowiadała mi, że jak chodziłam do przedszkola to z rana płakałam, że tam idę a popołudniu płakałam, że już wracam do domu... też to pamiętam
Zobaczymy... i lepiej niech mu przejdzie, bo ja się nie przyzwyczaję.
OdpowiedzUsuńDokladnie wiem jak sie czujesz. Moj Kubus jest do mnie tak mocno przywiazany, ze placze nawet po moim wyjsciu z pokoju. Od stycznia chodzil 2 razy w tygodniu do przedszkola, w lutym 3 razy a od marca 4. Po moim powrocie do pracy zostanie juz tam caly tydzien. Pozdrawiam Cie serdecznie i zycze wytrwalosci :)
OdpowiedzUsuńdzięki - na pewno się przyda ta wytrwałość. Mały update - podczas ostatniej wizyty w przedszkolu (protesty i lamenty oczywiście już od domu), to właśnie Tatuś-Bajarz dostał pochwałę, za szybkie pożegnanie z synem - czyli za to, że niepotrzebnie nie przedłużałem jego lamentów. Ech... do przedszkola musimy najwyraźniej obaj dojrzeć.:)
Usuń