Tatuś jest z zawodu Bajarzem. Jak nazwa wskazuje. Płacą mu za to, żeby wymyślał historie i opowiadał je innym. Nie muszę więc podkreślać, że imaginacja i głowa pełna pomysłów, to podstawowe narzędzie pracy.
Niestety bywają słabsze dni, czasem tygodnie, albo co gorsza miesiące. Czasem po prostu nad Tatusiem-Bajarzem górę bierze Kur Domowy. Potem przychodzi chwila refleksji i częściowego załamania, gdy okazuje się, jak wiele z pomysłowości przeszło na syna. "Częściowego", bo przecież wszystko zostało w rodzinie. Pewne kroki aktywujące trzeba jednak było podjąć i tak Tatuś-Bajarz dostał wychodne i mógł pójść między ludzi.
Cały dzień czekałem na wieczór i snułem plany, co komu powiem, jak się przedstawię, ile to ważnych spraw nie załatwię. Miałem przecież wrócić do swojego dawnego akwarium i odświeżyć co nieco zakurzone znajomości. Nie przesadzę, jeśli powiem, że drżałem z przejęcia.
Na miejscu okazało się, że nieznajomych jest więcej niż starych znajomych, że wszystkie poukładane formułki, nie zdążyły się wdrożyć i załadować do systemu odpowiedzialnego za przedstawianie się i że najogólniej zżarła mnie trema. A kiedy już udało się jakiś kontakt nawiązać...
...to kombinowałem jak szkapa, żeby tylko nie skręcić tematem rozmowy na Młodego i pieluchowe problemy. Temat jest jak najbardziej interesujący, ale nie zawsze wytrzymuje próbę konfrontacji z rzeczywistością, w której priorytety mają inny kolor i zapach.
(zanim potraktujecie to zbyt dosłownie, może się wytłumaczę - chodziło mi o klasyk: "zapach pieniędzy")
Pierwsze wieczorne wychodne muszę więc uznać za średnio udane, ale nie tracę nadziei, że będzie lepiej następnym razem. Wróciłem do domu, w którym, jak się okazało, Młody jeszcze nie spał. Przywitał mnie od progu wesołym "o tata", po czym pobiegł do swojego pokoju. Wrócił z niego za chwilę i podał mi mały pusty kubeczek, w którym znajdowała się wyimaginowana herbatka.
- proszę - powiedział - oto herbatka dla ciebie, tatusiu.
- dziękuję - odparłem i podnosząc kubek do ust zapytałem - a z czego ona jest?
- z kapcia.
Oczywiście.
Facet, też może być kurą domową i dziecku różne bajki opowiadać. Zwłaszcza, jeśli dziecko również opowiada.
8.3.13
1.3.13
Lęki separacyjne... Taty-Bajarza
Młody trafił dziś do przedszkola. Ale płacz rozpoczął się, jak tylko skręciliśmy w alejkę, która tam prowadziła. W środku Młody został zapłakany, a Tatuś-Bajarz miał nadzieję, że zabawa i inne dzieci szybko poprawią mu humor.
Zamykanie drzwi od przedszkola, za którymi narasta histeryczny płacz mojego dziecka to chyba najgorsze doświadczenie, jakie mi się w życiu przydarzyło...
... i świadomość, że to dla jego dobra, w niczym nie pomaga.
Zamykanie drzwi od przedszkola, za którymi narasta histeryczny płacz mojego dziecka to chyba najgorsze doświadczenie, jakie mi się w życiu przydarzyło...
... i świadomość, że to dla jego dobra, w niczym nie pomaga.
Subskrybuj:
Posty (Atom)