7.9.11

Nieżytek...

Przebywamy z Młodym w domu głównie z wyboru - patrząc na deszczowe niebo za oknem. Ale przebywamy też trochę z konieczności (patrząc na szczątkowe słońce), ponieważ obaj nieco przeciekamy w labionasalnej części twarzoczaszki...

...mamy katar.

Ukochana Mama Młodego (Umm...?) spędza swoje zawodowe przedpołudnia, jako służba zdrowia. Posiadanie takiej małżonki ma swoje - dość specyficzne - cechy. Z mojego punktu widzenia dość często dotyczą one - (ponownie) dość specyficznej - terminologii. Otóż i przykłady:

- kiedy po spacerze zauważyłem na skórze Młodego zaczerwienienie - najwyraźniej coś mu wyskoczyło, okazało się, że owszem, ale nie...
to znaczy owszem coś (ale spowodowało), ale nie wyskoczyło (tylko reakcję alergiczną).

W zależności od okoliczności "coś wyskoczyło" może się okazać również "zmianą skórną".


- kiedy rano Ukochana wychodzi do pracy, Młody siąka noskiem i przecieka z oczu, popiskując i pojękując dość głośno. Kiedy więc powiedziałem - po jej powrocie - że dziecię nasze płacze z tęsknoty, dowiedziałem się, że owszem, ale nie...
to znaczy owszem płacze, ale nie z tęsknoty tylko z powodu "lęków separacyjnych".


A my?
Aktualnie przebywamy z Młodym w domu... głównie z powodu kataru... no... z powodu nieżytu (to ja) oraz nieżytku (to Młody) górnych dróg oddechowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz