4.11.17

Gdy za oknem plucha (Półka z pudełkami na nietypowe okazje).

Tak się dziwnie złożyło, że w szkole Młodego Pan Dyrektor, w sposób wręcz ekwilibrystyczny, skorzystał z przysługującego mu prawa do ustalenia dni dyrektorskich. Dwa dni tu... Dwa dni tam... i w efekcie mamy dziewięciodniowy weekend. Większość odpytywanych z tej okazji rodziców wyraziła swoją "ogromną radość" i szczerą ochotę udostępniania telefonów do pracodawców, by Pan Dyrektor mógł również im zapewnić weekend o tej samej długości w tym samym czasie...

Jednakże, zgodnie z przysłowiem, darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, zatem i Tatuś-Bajarz postanowił nie narzekać (za bardzo), zanim mleko się jeszcze rozleje. Bądźmy dobrej myśli.

Weekend trwa. I jak na razie z dobrej myśli mamy:

- Orkan Grzegorz
- Ogólną mokrość
- Rotaatak na Młodego w poniedziałek
- Rotaatak na Młodszego we środę
- Nieuzasadnione i nieposkromione poirytowanie Młodej
- Kolejny rotaatak we czwartek...
- i w piątek...

...i pogodę, która nie zachęca do spacerów. Nawet bułki się spaliły, a z makaronu wyszły... kluchy.

Nie jest jednak tak tragicznie. Można przecież spędzić trochę czasu z rodziną. Nie puścimy latawca (choć pewnie byłoby to całkiem ciekawe doświadczenie), nie pogramy w piłkę i nie poleniuchujemy w ogródku, ale... Pociechy całkiem znacząco patrzyły na półkę, na której Tatuś-Bajarz trzyma różnego rodzaju pudełka na zupełnie nietypowe okazje. Tym razem jedno z nich zawierało grę "Imionki" (tak, zamieszczam link, bo to całkiem przyjemna gra i może też będziecie chcieli się z nią zaprzyjaźnić).

Okazało się, że to bardzo prosta, ale wciągająca gra. No i bardzo żywiołowa - w takich rodzinnych kategoriach... i może jeszcze troszkę taka... głośna.

Imionki to gra karciana, która rozwija pamięć i wyobraźnię, no i mamy tu do czynienia z potworami.
Krótko mówiąc - mamy tu talię składającą się z kilku rodzajów potworzaków. Każdemu z nich należy nadać imię. Już na tym etapie mogę spokojnie powiedzieć, że inwencja Pociech w tej kwestii nie ma absolutnie żadnych granic i trafiały się Imiona tak absurdalnie abstrakcyjne, jak i boleśnie trafne i rzeczowe. Brzmi prosto, prawda?


I teraz gramy dalej, talia przewija się dalej, pojawiają się nowe stwory i nowe przezwiska, aż nagle pojawia się znajoma twarz (?) i tu zaczynają się schodki, bo ten z graczy, który jako pierwszy przypomni sobie jego imię zbiera wszystkie karty ze stołu...

Gra zapakowana jest w odrobinę za duże pudełko, ale dzięki temu będzie można dopakować do środka jeszcze kilka innych drobiazgów, takich jak prosta plansza, pionki, czy kostka i zabrać ją ze sobą na rodzinny wyjazd.

Tatuś-Bajarz popatrzył na półkę z pudełkami na nietypowe okazje i tak sobie pomyślał, że jeszcze na kilka dni pluchy jesteśmy bezpieczni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz