Ten temat mógł się już kiedyś na blogu Tatusia-Bajarza. Młody dostarczył mu przecież niejednej takiej rozterki. Ale po tych kilku latach wydawało się, że odporność już odrobinę wzrosła.
Tatuś-Bajarz już wiedział, że dziecku nie można na wszystko pozwalać, ani ustępować zbyt często. Dziecko musi wiedzieć, że dorośli mają swoje, Bardzo Ważne, Sprawy i czasem muszą zrezygnować z przyjemności zabawy z pociechą.
Tyle tytułem teorii.
Dzisiaj Tatuś-Bajarz spieszył się na spotkanie. Jednakże Młodszy dawał jasno do zrozumienia, że domek z klocków sam się nie zbuduje. Postawiliśmy więc fundamenty a czas uciekał. Młodszy nie opuszczał i trzeba było postawić parter.
W połowie pierwszego piętra (po małej aferze) Ukochanej udało się zastąpić Tatusia-Bajarza i mógł on (w wielkim pośpiechu) wyszykować się do wyjścia. Jednak...
...gdy tylko powiedział "Do zobaczenia, kochana Rodzinko!", usłyszał w odpowiedzi kląskanie bosych stópek na posadzce, a zaraz potem zza rogu wybiegł Młodszy. Ubrany w pieluszkę, z rękami szeroko rozpostartymi i z twarzyczką w zapłakanym uśmiechu.
Tatuś-Bajarz usłyszał jeszcze dziecięce "Tatooo... " i już wiedział, że dziś się spóźni.