Mechanizmy rządzące komunikacją w rodzeństwie były dla Tatusia-Bajarza ciekawym zagadnieniem. Jako jedynakowi pozostawały mu obserwacje poczynione u kuzynów. Notował sobie w głowie wszelkie wskazówki na temat zachowań i ich konsekwencji. Och - ileż tam było kłótni i krzyków i każdy miał rację... i potem nagle wszyscy dorośliśmy,
A teraz Tatuś-Bajarz ma dwóch Potomków (i Przesyłkę w drodze) i stara się sięgnąć pamięcią do wszystkich tych "notatek".
Problemem, który od niedawna spędza mu sen z powiek jest konieczność przewidywania przeszłości. wychowanie już jednego Potomka jest wyzwaniem - przyjemnością, ale przede wszystkim wyzwaniem. Korzystanie z doświadczenia własnego i zasłyszanego pozwala mieć nadzieję, że Potomek będzie kimś, z kogo będziemy dumni. Nie tak literacko i szumnie - "bo każdy rodzic kocha swoje dziecko i jest z niego dumny" - ale tak prawdziwie, z uczuciem spokoju o przyszłość Potomka i ze świadomością dobrze wykonanej roboty.
Ale czasy się zmieniają... okoliczności się zmieniają... inne technologie, poziom wiedzy i kształcenia, czy wreszcie społeczeństwo i małe społeczności, w których ląduje Potomek, i z któych przez całe swoje życie czerpie wzorce. Nie zawsze są to wzorce godne czerpania. A jaki będzie efekt końcowy? Przyjdzie poczekać i się dowiedzieć.
A wracając do liczby mnogiej - jedno dziecko to wyzwanie, A Dwoje... czy prawie Troje?
Na dziś Tatuś-Bajarz z Ukochaną martwią się o to jak pogodzić Młodego i Młodszego w zakresie wzajemnie wyrywanych zabawek i drobnych szturchańców. Ale gdy dzieci śpią obydwoje zastanawiają się (Tatuś-Bajarz pewnie bardziej, bo Ukochana musi się lepiej wysypiać), co mogą zrobić, by w przyszłości Młody, Młodszy i Przesyłka szanowali się wzajemnie, wspierali i - co najważniejsze - potrafili siebie słuchać i ze sobą rozmawiać.
Gdyby tylko był na to jakiś wzór - no nawet matematyczny - to... ech... pewnie wtedy równie dobrze każdy mógłby wygrać szóstkę w totka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz