29.4.13

Spacer #24 - Bielany

Jeśli pod koniec tego postu uznacie, że nastąpiło tu lokowanie produktu, to dajcie mi znać. Zwrócę się wtedy do wydawcy, o odpowiednie zadośćuczynienie :).

Tatuś-Bajarz wraz z rodziną zamieszkują obecnie skrajne okolice Warszawy. Mamy to szczęście, że nie są to skrajnie wybetonowane okolice. Niemniej jednak raz na jakiś czas pragniemy z ukochaną i Młodym wybrać się na spacer nieco dalej - paradoksalnie - w kierunku centrum. Jakiś czas temu wpadł nam w ręce przewodnik "Spaceruj z dzieckiem! - 30 pomysłów na spacer po Warszawie." Wczoraj, mimo niepewnej pogody, postanowiliśmy zrealizować pomysł numer 24.



Ze względu na pogodę te trzy godziny wydawało nam się trochę przydługie, ale stwierdziliśmy, że przecież zawsze możemy wrócić wcześniej. Pojechaliśmy więc na wskazane miejsce i zaczęliśmy szukać punktów odniesienia. 
Obserwacja numer jeden - mapka jest ładna i estetyczna, ale wprowadza nieco w błąd. Ulicą Dewajtis doszliśmy tylko do tarasu widokowego, przy którym stwierdziliśmy, że zakazu ruchu rowerowego nikt w Laski Bielańskim nie przestrzega.
Wróciliśmy więc na Kamedulską i zaczęliśmy dalej szukać. Okazało się, że dopiero po wejściu w okolicę UKSW trafiamy na właściwy "szlak". Atrakcje przedstawione na karcie spacerowej w rzeczywistości wyglądają nieco inaczej.

 
 


Udało nam się zauważyć jeszcze kilka ciekawostek, które przykuły naszą uwagę i szczerze mogę Wam polecić, byście wybrali się tam i sami ich poszukali, ale...

Z rodzinnego spaceru najważniejszym wydał się fakt, że karuzela jest funkcjonalna i Młody musiał spróbować dosiąść prawie każdego zwierzaka. Jedynym nie poskromionym pozostał osioł Franciszek, który, jak się okazało, uwielbia nie tylko marchewkę, ale również buraki, co skrzętnie zapamiętaliśmy i następnym razem weźmiemy ze sobą.

Okazało się również, że pogoda była chyba najsilniejszym atutem tego spaceru. Owszem, trochę wiało i było zimno, ale było również luźno. Młody miał więc okazję wybiegać tak siebie, jak i oboje rodziców - mnogość zaułków, za którymi można się było schować, czy taras widokowy na skarpie nad Wybrzeżem Gdyńskim zwiększały poziom adrenaliny.
Spacer trwał krócej niż podawał przewodnik, ale to przez fakt, że zrezygnowaliśmy tym razem ze części leśnej.

Czy uda nam się zrealizować wszystkie pomysły? Mam nadzieję. Czy o wszystkich próbach Wam opowiem - nie wiem, ale na dobre, pierwsze wrażenie, spacer bielański mogę polecić.

I jeszcze mała uwaga. Wy tego nie widzicie, ale w połowie pisania tego postu Młody podszedł do mnie i zapytał, czy może usiąść na moim kolanie, po czym zaczął się na nie wdrapywać bez czekania na odpowiedź. Gdy zdjęcie z osiołkiem przesunęło się ku górze i zniknęło w połowie pod paskiem edycji zapytał smutno: co się stało Franiszkowi w głowę?

2 komentarze:

  1. Polecam zabawę w geocaching, w okolicy jest schowanych parę skrzynek, zwłaszcza polecam Smerfny Las dedykowany rodzinom z dziećmi. Ten las kryje w sobie wiele niespodzianek, fundamentów carskich koszar, wentylatora kolektora ściekowego o unikatowej formie, czasem można też spotkać prawdziwego dzika. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi całkiem ciekawie. Na jednym spacerze się nie skończy, więc nie jest wykluczone, że i tego spróbujemy :)

    OdpowiedzUsuń